|
I któżby pomyślał, że w Dobczycach będzie teatr...
Mając w sobie niesamowitą głębię nieujawnionych, skrywanych dotąd talentów - postanowiliśmy razu pewnego w 6-cioosobowym składzie (z dwukrotną przewagą płci "niepięknej") stworzyć coś, co ku uciesze widzów naszych przyszłych (oraz nas samych), mianem teatru nazwać się miało. Gdyby nie liczyć czasu, w którym kleciliśmy się w całość, to skleciliśmy się w całkiem krótkim czasie - niemal natychmiast! Najważniejsze jest jednak to, że ruszyliśmy. Liczne próby (bo nawet najlepsi muszą ćwiczyć) odbywały się "stosunkowo często" w naszych domach rodzinnych, ale ponieważ cierpliwość rodziców kiedyś się kończy, miejscem prób stały się: niezamieszkane domy, zamkowe sale, łono natury, no i czasem jakieś knajpy - rzecz jasna - żródło czerpania natchnień. Rozpoczęliśmy niewinnie 4.10.1998r. przedstawieniem dla dzieci pt.: "Androny, czyli siedzi Ciaptak na dachu" opartym na wierszach Jana Brzechwy. Teksty ubraliśmy lekko w muzykę, dodaliśmy kilka namacalnych rekwizytów, dołożyliśmy odrobinkę naszego poczucia humoru i... ...i tak rozpoczęła się nasza (nieplanowana przecież) kariera! Omal nie zapomniałam wspomnieć o miejscu naszych przedstawień. Otóż mamy ten zaszczyt i wystawiamy je w jednej z sal dobczyckiego zamku. Po naszej, jakże skromnej premierze - Prowizoryczny Teatr Niskokaloryczny (o nazwie niezwykle intrygującej) stał się sławny wszędzie (z wyjątkiem miejsc, w których sławny się nie stał oczywiście, no bo "wszędzie" jest pojęciem względnym). Ponieważ talentów w ziemi zakopywać nie należy - zagraliśmy jeszcze raz i jeszcze raz, i jeszcze... No a potem długo, długo nic. Odpoczywaliśmy... Zbieraliśmy siły... Nie na darmo... Następna premiera! Następne oklaski! Niekończące się bis-y! Autografy! Tym razem, tzn. 26.07.1999r. skusiliśmy się na wystawienie przedstawienia kabaretowego opartego na tekstach kabaretu "Potem". Jak zawsze dorzuciliśmy coś swojego; pośpiewaliśmy, zatańczyliśmy... A że znowu nam się udało - nie skończyło się na jednym razie. Ponieważ zbliżało się lato, czas szaleństw , dla niektórych czas żniw - Znów zrobiliśmy przerwę. Tylko dlaczego tak długą i dlaczego ona ciągle trwa? To już chyba należy do naszej tradycji - odpoczniemy i znowu z czymś ruszymy - mam nadzieję. Irena Molendys
|